poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 2

- Jak to?  Masz innego?!
- Nie! Ale dobrze wiesz jaki był i dalej jest Colin. Potrzebuje czasu. Bo wiem że nie dam rady. Lubię cię ale nie jestem w stanie z tobą być.  Zrozum ja się  boję.  
- Jasne że rozumiem. Nie martw się,  poczekam.
- Dziękuję. - Chłopak mnie przytulił pogłaskał po głowie.
- Dobra idę do dziewczyn.  A ty idziesz?
- Nie tu jest mi dobrze.
- Okej to papa.
- Pa. - Wróciłam do moich przyjaciółek i zaczęłam im wszystko tłumaczyć.


Dzień mijał mi bardzo szybko. Zanim się obejrzałam koniec lekcji.  Dziewczyny zostały na dodatkowym Angielskim a ja dobrze sobie z nim radziłam więc wracałam do domu. Po drodze wstąpiłam do sklepu po marchew. Zapłaciłam i wyszłam z budynku.  Przy drzwiach wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Po czym szybko zostałam pociągnięta w górę.  Więc wylądowałam bardzo blisko tej osoby. Popatrzyłam w górę.  To Michał. Największe ciacho w szkole! Uśmiechnął się do mnie i pokazał na drzwi. No tak dostałabym przez nie zgnieciona.
- Hej Alex!
- Cześć Michał. Przepraszam że na ciebie wpadłam i dzięki za uratowanie przed drzwiami.
- Spoko i też przepraszam nie patrzyłem co robię… - podrapał się po karku a ja się zaśmiałam. - po co ci tyle marchewek? - pokazał palcem siatkę.
- A wiesz mam królika i ochotę na sok marchewkowy.
- To pierwsze ok ale sok marchewkowy?!  To jest ohydne!
- Sam jesteś ohydny…
- Raczej najcudowniejszy w szkole…  No ale ok mów dalej.
- Pfff- prychnęłam pod nosem.- a ja jestem na diecie …, a tak przy okazji wiedziałeś że dzięki marchewce szybciej i lepiej się opalasz? I zostaje na dłużej?
- O Jezu nie. Jest po szkole zamknij się. - zaśmiał się. - Dobra to lecę bo mama mnie po chipsy wysłała.
- Ok papa.
- Pa- pocałował mój policzek i poszedł. Ja pomaszerowałam do domu.  Położyłam marchewki na blacie w kuchni i poszłam odłożyć torbę. Znowu dosypałam trochę jedzenia królikowi i zeszłam na dół żeby zrobić sobie obiad. Na co miałam ochotę Nie mam bladego pojęcia więc wyciągnęłam co mi się podsunęła pod ręce i zaczęłam gotować zrobiłam sobie sok A to czego nie zjadłam zostawiłam dla mamy włożyłam wszystko do zmywarki i poszłam na górę posprzątać zajęło mi to około dwóch godzin. Zmęczona wzięłam 15 minutowy prysznic ubrałam się w luźne dresy zrobiłam sobie niechlujnego koka i zaczęłam się uczyć koło 20 zrobiłam się zmęczona więc spakowałam się na jutro przebrała w piżamę i poszłam spać.

- Mamo proszę jeszcze godzine!
- No nie wiem nie weim!
- Co jest kurwa?! - podskoczyłam jak usłyszałam inny głos. Eve.
- Cześć ciebie też miło widzieć.
- Ha ha ha. Co tu robisz? - Zapytałam podchodząc do szafy i grzebiąc w niej.
- Jest 9.
- Halo nie stop!  Która?!
- 9 nie napisałaś że nie idziesz więc stwierdziłam iż zaspałaś. Zbieraj się Becky czeka w szkole. Zostały tylko 4 lekcje.
- Kurde sory.  O ale ty ładnie wyglądasz jakaś okazja?  Spytałam grzebiąc w szafie?
- Ta zakończenie roku ciołku.
- Co?!
- No proszę cię. Serio zapomniałaś?
- Noooo.
- Dobra ubieraj się bo za godzinę mamy próbę.
- Spoko.- wstałam i podeszłam do szafy wyciągnęłam ubrania i pobiegłam do łazienki. Tam się umyłam,ubrałam i pomalowałam po czym z spakowanej torby wyciągnęłam książki na lekcje na których nie byłam.
Zeszłam na dół zabrałam kanapki przygotowane przez mamę i wyszłam. Pod szkołą byłyśmy po 20min. Weszłyśmy do budynku i zaniosłyśmy książki do szafek. Zabrałam tel. i razem z Eve poszłyśmy pod salę gimnastyczną gdzie miała odbyć się próba. Eve i Becky mają tańczyć a mnie przydzielili do śpiewania. Będę śpiewać “Diamonds” Rihanny.
- Część śpiochy.
- To nie ja to ona!- wskazała na mnie.
- No dobrze spokojnie. Hahaha.
- Wogóle to nie uwierzysz!
- Co?
- Jutro jest twoja impreza Eve!
- Wow brawo Rebercca spostrzegawcze.
- Weim.
- Dziewczyny na salę zaraz tańczycie. A ty- wskazała na mnie- Śpiewasz.
- Wiem.
- To dobrze. No ruchy do środka!
- Już- zabrałam tel. i weszłam na salę.O kurwa nie ! Colin na sali! Mam dzisiaj pecha.
- Dasz radę- usłyszałam głos Williams nad uchem.
- Mam nadzieję.

Po skończonej próbie poszłam do szafki po książki na Fizykę. Usiadłam przed salą i czekałam na dzwonek. Tak w sumie to próba nie była zła grzyby nie fakt że Colin rzucał we mnie kulkami z papieru i robił wszystko żeby mi nie wyszło. Ale i tak mi wyszło.😏😏😏
- Jezu co za gej.
- Kto?- Spytałam Ali.
- No Colin. Całą próbę ci przeszkadzał.
- Hahaha no to faktycznie gej.
- No tak!- zaczęłam się głośno śmiać i na moje szczęście zadzwonił dzwonek który mnie zagłuszył. Weszłam do sali i usiadłam w ławce a obok mnie pojawił się Nathan.
- O Hej co tu robisz?
- Mam problem .
- No dawaj
- Zerwałem z Becky.
- Co?! Dlaczego?
- Bo pokłóciłem się z nią.- Żadko się kłócą,to dziwne… O co poszło? Coś ważnego no Rebecca nie robi awantury o byle co i na dodatek jak przyszłam było okej więc to się musiało stać na próbie. Ale ona nic...
- O co?
- O…
- Panno Fox i panie Harrison porozmawiacie później. A pani panno Fox zapraszam do dyrektora. Za opuszczanie lekcji.-przerwała nam pani Piła.
- Ale ja…
- Nie pyskuj do dyrektora! Już!- Jezu jak ja jej nie cierpię!
- Spoko wiesz jaki jest dyrektor.
- No wiem. Mam zabrać rzeczy?
- Nie.
- To spakuj mnie jeśli nie przyjdę do końca lekcji ok?
- Okej.
- Rusz się!
- Dobrze już dobrze.- Wyszłam i poszłam za nią do dyrektora.
- Panie dyrektorze panna Fox opuściła dzisiaj 2 lekcje. A na mojej pyskowała i gadała z panem Harrisonem. Niech pan ją przywoła do porządku i przyśle na lekcje.
- Dobrze pani profesor dziękuję. Alexandro usiądź.
- Dobrze- usiadłam na miękkim czarnym fotelu i czekałam aż moja pani łaskawie wyjdzie. Wyszła o Jezu kocham to.
- No więc? Czemu nie było cię pierwszych lekcjach?
- Przepraszam pana. Ale zaspałam i szczerze mówiąc gdyby nie Eve Wogóle bym chyba nie przyszła bo to ona mnie obudziła.
- Dobrze a dlaczego gadałaś?- zaczął bawić się długopisem. Jezu jak ja kocham tego gościa. Bardzo interesuje się tym co się dzieje
- No bo Nathan i Rebercca zerwali i przyszedł się wyrażalić.
- Zerwali? Dlaczego?- No patrzcie ludzie jaki to jest człowiek.
- No właśnie nie wiem bo pani mu przerwała a już miał mi powiedzieć.
- Wiesz że jutro jest koniec roku?
- Wiem.
- Więc nic z tym nie zrobię - i tak byś nic nie zrobił- za to w nagrodę zwalniam całą waszą klasę !!! Juchu Jupii! Widzę że się cieszysz.
- Oh tak.
- No więc na razie i do jutra a tak przy okazji masz talent jeśli chodzi o śpiewanie.
- Dziękuję dowidzenia.- Zadzwonił dzwonek a ja szybko pobiegłam do klasy.
- Wszyscy do szatni!
- Bo?
- Bo tak.- Zabrałam plecak od Harrisona i poszłam za resztą klasy.
- Byłam u pana dyrektora. Jesteśmy zwolnieni z resztą lekcji- wszyscy zaczęli wydawać dziwne dźwięki radości no nie dziwię się. Została jeszcze Historia i Matma. Nuuuuudyyyyy.


- No to co robimy?- Zapytała Oliwia kiedy wyszliśmy ze szkoły.
- Nie mam ubrań na jutrzejszą imprezę- powiedziałam patrząc na Rebece. A tej aż się oczy zaświeciły.
- To my już pójdziemy. Bawcie się dobrze… i pamiętajcie o jutrzejszej imprezie. Chodź Alex idziemy.- złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do autobusu który stał po drugiej stronie ulicy. Usiadłam z dziewczynami nie kasując biletów.( Eve, Oliwia i Kasia też poszły)
- Kurde, boję się że nas złapią.- Powiedziała Glinka.
- Ruda jak będziesz się tak rozglądać to na pewno. Przestań panikować sklep masz za 2 przystanki.
- Właśnie, a z doświadczenia wiem że sprawdzają na 3 bo bo tak nawet nwm czemu.
- Ok ale jakby co to zwalamy na wa…
- Na mnie- odezwała się Rebecca
- Jestem za!- wszystkie się odezwałyśmy.
- Już wstawać!

- Co?! Oh!- Wysiedliśmy śmiejąc się. Poszłyśmy w stronę dużej galerii. O nie.


Proszę :-) Teeeż was kochaaaam!!

wtorek, 28 lutego 2017

Przepraszam 😖

Wiem,wiem  chcecie mnie zabić ale jeśli was to pocieszy to jestem w połowie 2 rozdiału . Ja naprawdę nie mam czasu. Zrobimy tak dacie mi 3 szansę a jak je wykorzystam to przestaniecie to czytać ok? Jeszcze raz przepraszam i dobranoc.

środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 1

- Mamo,mamo,mamo!- wbiegłam do kuchni prawie potykając  się o własne stopy.
- Co się stało Córeczko?- spytała się moja mama odwracając się do mnie przodem.
- Bo Eve robi imprezę i mogła bym pójść? Proszę- zrobiłam minę kota ze Shreka.
- Kiedy?
- Emm w piątek o 21.
- A umiesz na sprawdzian z Biologii?
- Eee Jaki sprawdzian?
- Hahahah kochanie - złapała moje policzki i pocałowała moje czoło - Jasne że możesz tylko niech nie będę musiała cię zbierać z podłogi.- rzuciłam się jej na szyję mocno tuląc
- Dziękuję, Kocham cię!
- Ja ciebie też ale teraz przebieraj się jedziemy na pizzę.
- Oki- pobiegłam do pokoju i napisałam do Eve.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Ta kobieta mnie rozwala. podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego.  Jest już kwiecień ale wieczorem dalej jest chłodno.  Po kilku minutach zdecydowałam się na ten zestaw.
Poprawiłam jeszcze tylko Make-up  i zeszłam do mamy.
- Gotowa?
- Myhy- wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do pizzerii. Usiadłyśmy przy dwuosobowym stoliku w kącie pomieszczenia. Czerwone ściany i czarne drewno dawało temu pomieszczeniu ostrości a zarazem ciepła. Lubiłam tu przychodzić.
- To jak co zamawiamy?
- Pizzę a co?
- Kochanie… Eh. To jak 4 sery, a do picia to co zwykle???
- Tak.
- Dobrze to ja tam pójdę, a ty sobie popisz z Rebeccą czy z Eve.
- Eve chyba nie ma czasu w końcu już za 2 dni impreza.
- To Rebecca.- Puściła mi oczko.
- Wiesz jest u niej Nathan i nie chciałabym przerywać w tym co oni tam robią. Hahaha.
- Hahaha. Dobrze to może im lepiej nie przeszkadzaj. Bo się na tobie odegrają jak ty też będziesz robić coś z chłopakiem…- Poszła zamówić Pizzę, a ja przeglądałam zdjęcia które robiłam z mamą podczas dzisiejszego dnia. Lubimy to robić. Dobrze się przy tym bawimy.
- Ej Al!
- Co? Ah Max?!
- No Hejjj.
- Co ty tu robisz??
- Razem z chłopakami przyszliśmy uczcić naszą wygraną.
- OH wygraliście…  Em Gratuluje - posłałam mu niepewny uśmiech.  A tem zmarszczył brwi.
- No tak…  Nie przyszłaś.
- Wiem.  Przepraszam.
- Kochanie mieliśmy potem pójść gdzieś razem. - złapał moją rękę ale ja od razu ją wyrwałam.
- Zostaw.  I nie jestem twoim kochaniem.
- Ale zawsze możesz zostać.
- Max odejdź.
- Ale…
- Nie.  Jest miły czwartkowy wieczór i chcę go miło spędzić z Mamą a nie z tobą.
- Kochanie Pizza zaraz będzie a picie już mam.- Mama położyła przede mną kubek z colą light. - Kto to?  O Max!  Witaj.
- Ehem Dzień Dobry pani.
- Umówiliście się?
- T…
- Nie Max tylko wpadł bo jest tu ze znajomymi i właśnie do nich idzie.
- Dobrze to miłego wieczoru.
- Tak nawzajem Dobranoc. - Odszedł od naszego stolika odwracając się i posyłając krótkie ale bardzo wymowne spojrzenie.  Mówiło “Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi, zawiodłem się,  Dlaczego tak bardzo mnie odtrącasz?” No niestety Maxi.  Lubię cię, ale nie chce mieć na razie chłopaka nie po Colinie.  Max to chłopak z mojej klasy.  Z tego co wiem to mu się podobam.  Ale skąd wiem?  Bo lata za mną od 1 klasy gimnazjum. A jestem w 2 liceum . Jest miły i bardzo fajny i szczerze to gdybym wcześniej nie chodziła z tym Dupkiem to może między nami było by coś więcej. Ale dobra wracając do kolacji.
- Dzięki że przyszłaś. On jest taki denerwujący.
- Spoko,  dla córeczki wszystko. - Potem dostałyśmy Pizzę.  Zjadłam no prawie całą,  tylko mama zjadła 3? - 4 kawałki? Wróciłyśmy do domu w miłej atmosferze i w takiej też poszłyśmy spać.  Poszłam pod prysznic,  rozebrałam się i weszłam do kabiny.  Szybko się umyłam,  wytarłam,  rozczesałam włosy i umyłam zęby.  Weszłam do pokoju po czym szybko ubrałam się w piżamkę.
Weszłam do łóżka.  

I zakopałam się pod kołdrę.  Po chwili już spałam. Obudziło mnie rano szuranie. Bardzo głośne szuranie.  OH wspomniałam,  że mam królika?  Nie?  To teraz wspominam. Mam króliczka, nazywa się  Mufy.  Jest cała biała za wyjątkiem prawego uszka.  Całe jest czarne. Ma nie całe 8 miesięcy. Jest taka puszysta i mięciutka. Bardzo ją kocham. Dostałam ją na pocieszenie kiedy zerwałam z Colinem.
Wyszłam powoli z łóżka i podeszłam do klatki.  Uklęknęłam i otwarłam ją. A malutka wyskoczyła i usiadła mi na kolanach. Pogłaskałam ją po łebku a ona tak jak miała w zwyczaju poklepała łapką moją nogę.
- No co malutka?  Głodna? - Mufy popatrzyła na mnie i tak jak to robią króliki zaczęła ruszać noskiem. Dałam do miski jej troszeczkę sianka i przygotowaną marchewkę.  Powoli włożyłam ją do klatki.  Uważając by nie zrobić jej krzywdy.  Zamknęłam klatkę i wstałam chcąc się ubrać i skorzystać z toalety. Weszłam do swojej łazienki i zrobiłam poranną toaletę.
I ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania.
Wychodząc z łazienki spojrzałam która godzina. Co?!  Dopiero 6:27!? Ok.  W takim razie mam czas na zrobienie nam śniadania. Zeszłam na dół starając się nie narobić hałasu i nie obudzić mamy.  Po chwili namysłu  stwierdziłam że zrobię jajka w pomidorach. (Jestem na diecie. Żeby nie było). Kiedy przygotowałam pomidory na patelnie dodałam masła i pokrojony czosnek. Po chwili na patelnię włożyłam pomidory i doprawiłam je. Po jakiś 3 minutach dodałam jajka i czekałam aż białko się zetnie. Gotowy posiłek ułożyłam na talerzach. Stwierdziłam że skoro została mi chwilka to zrobię sok.  Wyciągnęłam owoce i dzbanek oraz sokowirówkę. Po jakiś 15 minutach sok stał w dzbanku na stole a ja musiałam poczekać na mamę.  Ma budzik dopiero o 7. Wcześniej nie wstanie.  Dobra mam jeszcze 15 minut to posprzątam.  Umyłam patelnię i głośne urządzenie.  Skórki owoców i warzyw wyrzuciłam a blat przetarłam ścierką. Całość wyglądała tak jak przed 30 minutami.
- Cześć kochanie już nie śpisz?
- Nie Mufy obudziła mnie wcześniej.
- OH ten królik!  
- Zrobiłam śniadanie, chodź bo wystygnie.
- Ojej ale smakowicie wygląda! - Faktycznie całość wyglądała naprawdę apetycznie.
Jak wyglądało tak smakowało.  Śniadanie było przepyszne. Włożyłam naczynia do zmywarki i pobiegłam na górę po torbę do szkoły.  Zeszłam na dół,  pożegnałam się z mamą i wyszłam po Eve i Rebecce.  Kiedy dochodziłam pod dom Eve usłyszałam głośny trzask. Odwróciłam się a za mną stał nie kto inny jak Colin.
- Colin?! Co ty tutaj robisz?!
- Jak to co? Idę.
- Dlaczego za mną?
- Bo tak. Masz jakiś problem?
- Tak. Z tobą! Odwal się ode mnie!
- Bo co?!
- Bo mam cię dość!  A teraz wybacz ale idę po Eve!- Odwróciłam się i weszłam na teren domu.  Zapukałam do drzwi i po chwili otwarła mi jej mama.
- Dzień Dobry przyszłam po Eve.
- Jasne ona już schodzi. Właśnie poszła po torbę. - Chwilkę potem moja przyjaciółka zbiegła po schodach.
- Hej!
- Cześć Alex!
- Idziemy?
- Jasne,  Pa mamo!
- Papa. - Zamknęła drzwi i poszłyśmy pod dom Becy.
- Co Colin robił pod moim domem?
- Śledził mnie.  Mam go już dość.  Najpierw ze mną zrywa a teraz chodzi za mną tam i z powrotem.
- Spokojnie,  znajdzie sobie nową to się odczepi.
- O ile któraś będzie go chciała. - Zaśmiałyśmy się i zapukałyśmy do drzwi.
- Już!  JUŻ IDĘ! - Znowu się zaśmiałyśmy i czekałyśmy na nią w ciszy. Ale zaraz drzwi się otwarły a z domu wyszła Johnson.
- Wreszcie!
- Sorki ale mama wcisnęła mi jeszcze kanapki i musiałam je spakować.  I akurat nie miałam miejsca!
- Oj dobra,  chodźmy bo zostało 15 minut. - Pod budynkiem szkoły byłyśmy o 7:55. Weszłyśmy do środka i pobiegłyśmy do sali gdzie miałyśmy mieć Angielski.  Okazało się że mamy zastępstwo i mamy iść na salę gimnastyczną. Na moje nieszczęście lekcje miała tam grupa Maxa.  A na jeszcze większe nieszczęście on nie ćwiczył.  Zerkałam na niego.  Był smutny i siedział na końcu ławki. Głupio mi się zrobiło.
- Al słuchasz nas? - Spytała Ev przywracając mnie do rzeczywistości.
- Nie wybaczcie ale muszę coś załatwić. - Wstałam i podeszłam do niego. Usiadłam obok a chłopak się odsunął.
- Max proszę. Ja wczoraj nie chciałam cię zranić.
- Ale to zrobiłaś. Dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłem, że nie chcesz dać mi szansy?!
- Spóźniłeś się.
- Jak to?  Masz innego?!
- Nie! Ale dobrze wiesz jaki był i dalej jest Colin. Potrzebuje czasu. Bo wiem że nie dam rady. Lubię cię ale nie jestem w stanie z tobą być.  Zrozum ja się  boję.  
- Jasne że rozumiem. Nie martw się,  poczekam.
- Dziękuję. - Chłopak mnie przytulił pogłaskał po głowie.
- Dobra idę do dziewczyn.  A ty idziesz?
- Nie tu jest mi dobrze.
- Okej to papa.
- Pa. - Wróciłam do moich przyjaciółek i zaczęłam im wszystko tłumaczyć.

~~~

Siemano!  Wreszcie naskrobałam 1 rozdział. Wiem, że długo mi to zajęło ale brak czasu i zepsuty komputer mi tak troszku przeszkadzały. Tak czy inaczej. Już jest wszystko  okej i postanowiłam że nie ważne co będzie się działo będę dodawać 1-2 rozdziały miesięcznie. Nie wiem czy w tym miesiącu jeszcze coś dodam ale postaram się. Dzięki i do zobaczenia myszki!  ~Pati. 

piątek, 9 grudnia 2016

Mama Lou umarła

Mama Louisa nie żyje! Jestem z tego powodu bardzo ale to bardzo smutna. A co do rozdiału to będzie w tym miesiącu przypuszczam że za tydzień. Postanowiłam dodawać jeden-dwa w miesiącu to pa miśki.....

poniedziałek, 12 września 2016

Bohaterowie :)

Alex Fox.
17 lat. Mieszka z mamą. Jej ojciec Jest Anglikiem.Jest wyjątkowo fotogeniczna.(Tak sądzi jej klasa) miała chłopaka Colina. Lubi jeździć konno. Ma piękny głos.
Przyszłości chce
zostać Weterynarzem
Ma dwie przyjaciółki Evy i Rebecce oraz Bliskiego kolegę Nathana.
Wada: strasznie łatwo ją zdenerwować. Nie odpuszcza.
Zaleta: Lubi pomagać innym.


Eve Williams
17 lat. Mieszka z rodzicami. Zawsze chciała zostać modelką. Kocha małe zwierzątka. Ma dwa chomiki Mokiego i Puffy. Potrafi grać na gitarze. I kocha tańczyć. Często zatraca się w marzeniach.
Wada: Jest bardzo nieznośna i jest bardzo szczera.
Zaleta: Cierpliwość. Potrafi się skupić.


Rebecca Johnson.
16 lat. Mieszka z rodzicami.Ma psa Jacka(Jack) beagla. Chcę zostać tancerką. Kocha śpiewać. Jej chłopak to Nathan. Ma problemy w rodzinie. Ma dziwny nawyk chodzenia wszędzie w skarpetkach. Nie lubi większości warzyw. Nie je fast-food’ów.
Wada: uparta kłótliwa.
Zaleta: Nie poddaje się. Skromna


Nathan Harrison
19 lat.  Jest bardzo opiekuńczy. Lubi patrzeć jak Becky tańczy. Zawsze jej pomaga. Jest bardzo opiekuńczy. Nie lubi czekolady.Jest bardzo opiekuńczy. XD
Zaleta:Bardzo opiekuńczy.
Wada:Bardzo opiekuńczy.

Matt Williams
19 lat. Kocha swoją rodzinę jest bardzo wysportowany.
Ma same zalety.

Mama Al.










35 lat. Po rozwodzie. Bardzo lubi koleżanki Alex. Jest chirurgiem  plastycznym. Z pochodzenia Polka. Jest dobijająca😹.Kasia.


Tata Al.
Prawnik 37 lat. Jest Anglikiem. Żeni się po raz drugi. Dominic.


Ruth
40 lat. Nie ma pracy żyje na utrzymaniu syna i Dominica. Jej mąż ją zdradzał bo była nieznośna. :)


Harry Styles:
19 lat. Kocha swoją siostrę i mamę. Jego ojciec nie żyje. Jest w zespole. Nie lubi Matta
Zaleta: opiekuńczy.
Wada: Uparty i nigdy nie da ci dojść do słowa.
Niall Horan
19 lat. Wesoły pogodny chłopiec. Nie zbyt lubi Nathana. Jest w zespole. Kocha swojego brata ale nie ma rodziców.
Zaleta: Pogodny zawsze uśmiechnięty.
Wada: Łatwo go zranić.
( nie wiem czy to wada ale to istotne )


Louis Tomlinson
20 lat. Pogodny miły chłopak. Kocha swoją mamę. Ojciec oddał A niego życie z czego Louis jest naprawdę wdzięczny ale tęskni.
Wada:Szybko się denerwuje.
Zaleta: Opiekuńczy, lubi pomagać.


Liam  Payne
19 lat. Jest nie lubiany przez Ruth. Ma wszystko w dupie. Jest roztrzepany. I boi się łyżek.
Zaleta: czasem bywa miły.
Wada: wredny.


Colin Harper


18 lat Były chłopak Al. Zakłamany i wredny. Wszystkich zastrasza i wszyscy się go boją.
Zaleta:potrafi być opiekuńczy
Wada: większość ich.


Gemma Styles
21 lat. Siostra Harrego. Pogodna osoba. Lubi dziewczyny za to nie ufa Zaynowi i Liamowi.
Zaleta: pomocna
Wada: wredna dla osób których nie lubi.


Camilla i Lora Harrison
18 lat. Siostry Nathana. Bliźniaczki. Lubią farbować sobie włosy. Camilla (białe) kocha śpiewać. Lora tańczyć i grać na instrumentach.
Zaleta: Miła, pomocna
Wada: wrażliwa
Zaleta: Opiekuńcza, piękna
Wada: zawzięta.


Zayn Malik

19 lat.
Odszedł z zespołu . To typowy bad boy. Pali i ćpa. Nienawidzi dziewczyn a zwłaszcza siostry Harrego.
Zaleta: Odważny
Wada:Wredny, chamski, nieodpowiedzialny,oszust,”złodziej”.

Ooooooooooooooooooooooooooooo
Kochane mam nadzieję że dalej tam jesteście. Jestem w trakcie pisania opowiadania. Niestety ale jestem w nowej szkole i muszę się przyzwyczaić do nowej klasy, kupić książki itp. A najważniejsze nie zgubić się bo szkoła jest ogromna.
Kocham was miśki ale to jest skąplikowane czekajcie nowy rozdział powinien pokazać się za tydzień w sobotę. :)