środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 1

- Mamo,mamo,mamo!- wbiegłam do kuchni prawie potykając  się o własne stopy.
- Co się stało Córeczko?- spytała się moja mama odwracając się do mnie przodem.
- Bo Eve robi imprezę i mogła bym pójść? Proszę- zrobiłam minę kota ze Shreka.
- Kiedy?
- Emm w piątek o 21.
- A umiesz na sprawdzian z Biologii?
- Eee Jaki sprawdzian?
- Hahahah kochanie - złapała moje policzki i pocałowała moje czoło - Jasne że możesz tylko niech nie będę musiała cię zbierać z podłogi.- rzuciłam się jej na szyję mocno tuląc
- Dziękuję, Kocham cię!
- Ja ciebie też ale teraz przebieraj się jedziemy na pizzę.
- Oki- pobiegłam do pokoju i napisałam do Eve.
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Ta kobieta mnie rozwala. podeszłam do szafy i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego.  Jest już kwiecień ale wieczorem dalej jest chłodno.  Po kilku minutach zdecydowałam się na ten zestaw.
Poprawiłam jeszcze tylko Make-up  i zeszłam do mamy.
- Gotowa?
- Myhy- wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do pizzerii. Usiadłyśmy przy dwuosobowym stoliku w kącie pomieszczenia. Czerwone ściany i czarne drewno dawało temu pomieszczeniu ostrości a zarazem ciepła. Lubiłam tu przychodzić.
- To jak co zamawiamy?
- Pizzę a co?
- Kochanie… Eh. To jak 4 sery, a do picia to co zwykle???
- Tak.
- Dobrze to ja tam pójdę, a ty sobie popisz z Rebeccą czy z Eve.
- Eve chyba nie ma czasu w końcu już za 2 dni impreza.
- To Rebecca.- Puściła mi oczko.
- Wiesz jest u niej Nathan i nie chciałabym przerywać w tym co oni tam robią. Hahaha.
- Hahaha. Dobrze to może im lepiej nie przeszkadzaj. Bo się na tobie odegrają jak ty też będziesz robić coś z chłopakiem…- Poszła zamówić Pizzę, a ja przeglądałam zdjęcia które robiłam z mamą podczas dzisiejszego dnia. Lubimy to robić. Dobrze się przy tym bawimy.
- Ej Al!
- Co? Ah Max?!
- No Hejjj.
- Co ty tu robisz??
- Razem z chłopakami przyszliśmy uczcić naszą wygraną.
- OH wygraliście…  Em Gratuluje - posłałam mu niepewny uśmiech.  A tem zmarszczył brwi.
- No tak…  Nie przyszłaś.
- Wiem.  Przepraszam.
- Kochanie mieliśmy potem pójść gdzieś razem. - złapał moją rękę ale ja od razu ją wyrwałam.
- Zostaw.  I nie jestem twoim kochaniem.
- Ale zawsze możesz zostać.
- Max odejdź.
- Ale…
- Nie.  Jest miły czwartkowy wieczór i chcę go miło spędzić z Mamą a nie z tobą.
- Kochanie Pizza zaraz będzie a picie już mam.- Mama położyła przede mną kubek z colą light. - Kto to?  O Max!  Witaj.
- Ehem Dzień Dobry pani.
- Umówiliście się?
- T…
- Nie Max tylko wpadł bo jest tu ze znajomymi i właśnie do nich idzie.
- Dobrze to miłego wieczoru.
- Tak nawzajem Dobranoc. - Odszedł od naszego stolika odwracając się i posyłając krótkie ale bardzo wymowne spojrzenie.  Mówiło “Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi, zawiodłem się,  Dlaczego tak bardzo mnie odtrącasz?” No niestety Maxi.  Lubię cię, ale nie chce mieć na razie chłopaka nie po Colinie.  Max to chłopak z mojej klasy.  Z tego co wiem to mu się podobam.  Ale skąd wiem?  Bo lata za mną od 1 klasy gimnazjum. A jestem w 2 liceum . Jest miły i bardzo fajny i szczerze to gdybym wcześniej nie chodziła z tym Dupkiem to może między nami było by coś więcej. Ale dobra wracając do kolacji.
- Dzięki że przyszłaś. On jest taki denerwujący.
- Spoko,  dla córeczki wszystko. - Potem dostałyśmy Pizzę.  Zjadłam no prawie całą,  tylko mama zjadła 3? - 4 kawałki? Wróciłyśmy do domu w miłej atmosferze i w takiej też poszłyśmy spać.  Poszłam pod prysznic,  rozebrałam się i weszłam do kabiny.  Szybko się umyłam,  wytarłam,  rozczesałam włosy i umyłam zęby.  Weszłam do pokoju po czym szybko ubrałam się w piżamkę.
Weszłam do łóżka.  

I zakopałam się pod kołdrę.  Po chwili już spałam. Obudziło mnie rano szuranie. Bardzo głośne szuranie.  OH wspomniałam,  że mam królika?  Nie?  To teraz wspominam. Mam króliczka, nazywa się  Mufy.  Jest cała biała za wyjątkiem prawego uszka.  Całe jest czarne. Ma nie całe 8 miesięcy. Jest taka puszysta i mięciutka. Bardzo ją kocham. Dostałam ją na pocieszenie kiedy zerwałam z Colinem.
Wyszłam powoli z łóżka i podeszłam do klatki.  Uklęknęłam i otwarłam ją. A malutka wyskoczyła i usiadła mi na kolanach. Pogłaskałam ją po łebku a ona tak jak miała w zwyczaju poklepała łapką moją nogę.
- No co malutka?  Głodna? - Mufy popatrzyła na mnie i tak jak to robią króliki zaczęła ruszać noskiem. Dałam do miski jej troszeczkę sianka i przygotowaną marchewkę.  Powoli włożyłam ją do klatki.  Uważając by nie zrobić jej krzywdy.  Zamknęłam klatkę i wstałam chcąc się ubrać i skorzystać z toalety. Weszłam do swojej łazienki i zrobiłam poranną toaletę.
I ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania.
Wychodząc z łazienki spojrzałam która godzina. Co?!  Dopiero 6:27!? Ok.  W takim razie mam czas na zrobienie nam śniadania. Zeszłam na dół starając się nie narobić hałasu i nie obudzić mamy.  Po chwili namysłu  stwierdziłam że zrobię jajka w pomidorach. (Jestem na diecie. Żeby nie było). Kiedy przygotowałam pomidory na patelnie dodałam masła i pokrojony czosnek. Po chwili na patelnię włożyłam pomidory i doprawiłam je. Po jakiś 3 minutach dodałam jajka i czekałam aż białko się zetnie. Gotowy posiłek ułożyłam na talerzach. Stwierdziłam że skoro została mi chwilka to zrobię sok.  Wyciągnęłam owoce i dzbanek oraz sokowirówkę. Po jakiś 15 minutach sok stał w dzbanku na stole a ja musiałam poczekać na mamę.  Ma budzik dopiero o 7. Wcześniej nie wstanie.  Dobra mam jeszcze 15 minut to posprzątam.  Umyłam patelnię i głośne urządzenie.  Skórki owoców i warzyw wyrzuciłam a blat przetarłam ścierką. Całość wyglądała tak jak przed 30 minutami.
- Cześć kochanie już nie śpisz?
- Nie Mufy obudziła mnie wcześniej.
- OH ten królik!  
- Zrobiłam śniadanie, chodź bo wystygnie.
- Ojej ale smakowicie wygląda! - Faktycznie całość wyglądała naprawdę apetycznie.
Jak wyglądało tak smakowało.  Śniadanie było przepyszne. Włożyłam naczynia do zmywarki i pobiegłam na górę po torbę do szkoły.  Zeszłam na dół,  pożegnałam się z mamą i wyszłam po Eve i Rebecce.  Kiedy dochodziłam pod dom Eve usłyszałam głośny trzask. Odwróciłam się a za mną stał nie kto inny jak Colin.
- Colin?! Co ty tutaj robisz?!
- Jak to co? Idę.
- Dlaczego za mną?
- Bo tak. Masz jakiś problem?
- Tak. Z tobą! Odwal się ode mnie!
- Bo co?!
- Bo mam cię dość!  A teraz wybacz ale idę po Eve!- Odwróciłam się i weszłam na teren domu.  Zapukałam do drzwi i po chwili otwarła mi jej mama.
- Dzień Dobry przyszłam po Eve.
- Jasne ona już schodzi. Właśnie poszła po torbę. - Chwilkę potem moja przyjaciółka zbiegła po schodach.
- Hej!
- Cześć Alex!
- Idziemy?
- Jasne,  Pa mamo!
- Papa. - Zamknęła drzwi i poszłyśmy pod dom Becy.
- Co Colin robił pod moim domem?
- Śledził mnie.  Mam go już dość.  Najpierw ze mną zrywa a teraz chodzi za mną tam i z powrotem.
- Spokojnie,  znajdzie sobie nową to się odczepi.
- O ile któraś będzie go chciała. - Zaśmiałyśmy się i zapukałyśmy do drzwi.
- Już!  JUŻ IDĘ! - Znowu się zaśmiałyśmy i czekałyśmy na nią w ciszy. Ale zaraz drzwi się otwarły a z domu wyszła Johnson.
- Wreszcie!
- Sorki ale mama wcisnęła mi jeszcze kanapki i musiałam je spakować.  I akurat nie miałam miejsca!
- Oj dobra,  chodźmy bo zostało 15 minut. - Pod budynkiem szkoły byłyśmy o 7:55. Weszłyśmy do środka i pobiegłyśmy do sali gdzie miałyśmy mieć Angielski.  Okazało się że mamy zastępstwo i mamy iść na salę gimnastyczną. Na moje nieszczęście lekcje miała tam grupa Maxa.  A na jeszcze większe nieszczęście on nie ćwiczył.  Zerkałam na niego.  Był smutny i siedział na końcu ławki. Głupio mi się zrobiło.
- Al słuchasz nas? - Spytała Ev przywracając mnie do rzeczywistości.
- Nie wybaczcie ale muszę coś załatwić. - Wstałam i podeszłam do niego. Usiadłam obok a chłopak się odsunął.
- Max proszę. Ja wczoraj nie chciałam cię zranić.
- Ale to zrobiłaś. Dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłem, że nie chcesz dać mi szansy?!
- Spóźniłeś się.
- Jak to?  Masz innego?!
- Nie! Ale dobrze wiesz jaki był i dalej jest Colin. Potrzebuje czasu. Bo wiem że nie dam rady. Lubię cię ale nie jestem w stanie z tobą być.  Zrozum ja się  boję.  
- Jasne że rozumiem. Nie martw się,  poczekam.
- Dziękuję. - Chłopak mnie przytulił pogłaskał po głowie.
- Dobra idę do dziewczyn.  A ty idziesz?
- Nie tu jest mi dobrze.
- Okej to papa.
- Pa. - Wróciłam do moich przyjaciółek i zaczęłam im wszystko tłumaczyć.

~~~

Siemano!  Wreszcie naskrobałam 1 rozdział. Wiem, że długo mi to zajęło ale brak czasu i zepsuty komputer mi tak troszku przeszkadzały. Tak czy inaczej. Już jest wszystko  okej i postanowiłam że nie ważne co będzie się działo będę dodawać 1-2 rozdziały miesięcznie. Nie wiem czy w tym miesiącu jeszcze coś dodam ale postaram się. Dzięki i do zobaczenia myszki!  ~Pati. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz